Hejka!
Dieta była jeszcze przez kolejny tydzień ale od czwartku złapała mnie grypa żołądkowa, także wiecie...
Po 2 tygodniach diety zeszło może z 0,5kg a tutaj 3 dni choroby i -2kg na wadze, także mamy 68kg. Jestem pusta w środku, dosłownie. Zobaczymy czy się to utrzyma, gdy będę mogła zacząć jeść normalnie.
Dzisiaj zjadłam 2 tosty z masłem tylko i chyba tyle na razie jestem w stanie strawić.
W pracy miałam masakrę. Nie wiem co się stało menadżerowi, ale był bardziej arogancki i agresywny niż zwykle. To taki chuj trochę jest, którego da się lubić. Ale można mu tłumaczyć coś, co będzie zgodne z tym co chciał a on jakby nie słuchał i mówi: to ma być zrobione teraz. 2 osoby gdy później poszłam robić swoje to na niego wywaliły, że ma się odzywać do mnie normalnie :p Pracuję z samymi facetami to mam takie wsparcie w nich często, było mi miło pomimo, że nie byłam przy tej sytuacji. Potem przyszedł mój drugi szef spytać czy wszystko ok, kolejna osoba też a ja myślę o co chodzi. Bo byłam wtedy z rana jak na mnie wyskoczył taka jeszcze rozchorowana, zmęczona i powiedziałam, że czuję sie zaatakowana, ale nie doświadczyłam tego jak końca świata czy coś.
Już chyba będzie okej, nie wiem. Mam też pomoc w pracy, 24 latek, ex model, strasznie wylewny. Ciągle o sobie mówi, nie takim wychwalającym tonem czy coś, po prostu normalnie, ale za dużo prywaty, ile lasek modelek zaliczył itd, sytuacje z życiax pokazuje mi zdjęcia z sensi z Calvina Kleina, torebki z Diora za 3000euro, Porsche za parędziesiąt tysięcy euro jakie miał. A takto się rostal z matką dziecka i większość poszła na nią a on musi płacić alimety. Ja sobie myślę: za stara na to jestem, wole sama pracować;) tylko jestem za miła i nie potrafię postawić granicy. Też w pierwszym tygodniu pracy niektórzy ludzie są zbyt socjalni, otwarci, chcą się pokazać z dobrej strony i wtedy jest ta wylewność i natłok słów. Nie wiem ile wytrzymię ale mój szef chyba nie jest z niego zadowolony, bo wykazuje za mało inicjatywy.
Takie perypetie różne, chyba czas jest dość dziwny, bo u większości osób które znam dzieje się coś nie tak. Trzeba przeczekać.
PS i do tego rower na który czekałam miesiąc, miał przyjść wczoraj. Chłopak miał w określonych godzinach na dupie siedziec w domu i czekać aż dostawca go przywiezie a ten se poszedł do rodziców. Myślałam, że go zabije wczoraj:p