Chciałam wam dać znać, że przez przypadek odkryłam ten link:
Ktoś przykorzystal blogi niektórych z Nas do opisania zaburzeń odżywiania. Oczywiscie mamy prawo cytatu, więc nic z tym nie można zrobić, ale bardzo nie lubię, gdy ktoś wrzuca mnie do jednego worka z motylkami i aną i innymi podobnymi. Na litość boską, mam 32 lata, nie 15. Tak mam zaburzenia odżywiania, ale co to za artykuł, który nie odróżnia jednego od drugiego czy trzeciego. Wstyd.
Z tego względu ze robi się wszystko zbyt publiczne, i owszem to blogger, to chyba zastanowię sie nad usunieciem bloga.
Przeleciałam na szybko ten artykuł. Strasznie naciągany ten tekst miejscami. I nie wiem czemu tam znalazł się mój blog, kiedy ja nigdy nie deklarowałam zaburzeń odżywiania, nie promowalam, wręcz pisalam wprost, że nie popieram, do tego odchudzałam się zdrowo, jedząc racjonalnie. Poza tym autorka wykorzystała mój dawny tytł bloga "Tańcząc nad przepaścią" odnosząc ten tytuł do zaburzeń odżywiania, kiedy on się odnosił do zaburzenia borderline. Strasznie naciągane, nierzetelne, mega słabe. Poza tym powołuje się na dziewczyny, które same siebie nazywały anorektyczkami, bo bardz by chciały nimi być zamiast osobami otyłymi, mimo że nikt ich nie zdiagnozował w tym kierunku i ważą po 120 kg. Trochę to mnie bawi:) Widać, "papier" przyjmie wszystko. (To ja, Kot Mahometa:)
OdpowiedzUsuńDokladnie mam to samo odczucie, nieprofesjonalny tekst napisany przez młodą studentkę. Pomieszane wszystko, od ed, po motylki. Masakra jednym słowem
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam twojego posta z tymi "badaniami" to aż się uaktywniłam. Podczas czytania nie mogłam uwierzyć, ze ktoś zadał sobie tyle trudu aby sprawdzać blogi pisane przez dekadę i jeszcze tak wszystko poprzekręcać i poddać własnej narracji, no tragedia.
OdpowiedzUsuń