czwartek, 9 maja 2024

18 • Od nowa

 Od nowa, od początku. Marne koło napadowego życia. Mam wrażenie, że ostatnie minimu 10 lat żyje w wiecznym napadzie. No poza tym rokiem co wtedy schudłam. Tylko lepiej chyba teraz to znoszę, nawet porażki. Nie wiem czy wiek, przyzwyczajenie lub fakt, że mam pracę, obowiązki i nadchodzi zmęczenie.

Dzisiaj dzień zaczęłam od kawy, potem zjadłam 1/4 papaji, pół banana, trochę borówek. Teraz garstkę orzechów włoskich. Jakoś tak psychika lepiej działa jak wiem, że nie jem przetworzonego żarcia, czyli np nawet tofu.


Na obiad mam macaroni chili z marchwią  papryką i czerwoną fasolą zrobione na 4 dni.

Porobimy coś w domu, a potem pojedziemy na rowery. W końcu dostarczyli nówkę, ale powiem Wam, przejechałam się z 15min sama i dupa boli:p robię to tylko dla spocenia się i chłopaka. Muszę jedynie zmienić siodło, bo jest dość twarde i nie ma tej sprężyny pod spodem, także brak mi amortyzacji.


Chyba zacznę też od nowa wyzwanie Chodakowskiej z ćwiczeniami siłowymi. Tak ździadziałam, że masakra. Patrzę na laski w moim wieku i każda ogarnięta a ja czuję die strasznie zaniedbana.

3 czerwca mam pierwszą wizytę u terapeuty. Próbuję to załatwić już od początku kwietnia i to pierwszy taki logiczny termin. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo moje problemy trwają już tak długo, że nie mam poczucia, że coś jest nie tak. Nauczyłam się z tym żyć, ale one są jak mały kamień w bucie, który uwiera lub drzazga, zarośnięta skórą. Męczą mnie te napady, chroniczne myśli i strach przed śmiercią. Dam sobie ostatnią szansę, jak nie wyjdzie to szkoda kasy. 115e za sesję, sporo, oby to było warte.

3 komentarze:

  1. Rower rzecz ważna. Ja mój dopiero co wyjęłam i się okazało, że mam flaka, a gdzieś mi zginęła pompka, zatem skończyło się spacerem.

    Jak tak cię czytam, to zauważam, że moje życie też taka fala, ścisła dieta naprzemiennie z tyciem i obżarstwem. Najbardziej nie mogę odżałować 2006r, że też nie zostałam przy tamtej wadze wtedy... Ale oczywiście musiałam zacząć jeść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba już kiedyś Ci to pisałam, ale u mnie bardzo pomogło jedno zdanie, które usłyszałam ze dwa lata temu. "Najlepsza dieta to taka, którą potrafisz utrzymać". Mam wrażenie, że to pozwoliło mi przerwać właśnie ten cykl wiecznego odchudzania z objadaniem się na przemian. Dla mnie to oznacza tyle, że jeśli bez czegoś nie będę umiała wytrzymać do końca życia, to sobie na to pozwalam. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi zaczęłam chudnąć dopiero w momencie, w którym pozwalałam sobie na słodycze, fast-foody itd. Jakby coś przestawiło mi się w głowie i nagle uznałam, że skoro mam nieograniczony dostęp do takich rzeczy, to zacznę je jadać tylko wtedy kiedy będę miała ochotę. A kiedyś było tak, że jak byłam "na fali zawalania", to jadłam nawet wtedy kiedy zbytnio mi się nie chciało, bo wiedziałam, że od jutra znowu zaczynam dietę i nie będę miała dostępu do takich rzeczy.
    Jednak wiem, że to jest sprawa bardzo indywidualna, nie każdemu się sprawdzi. Sama uważam, że nigdy nie wyjdzie się w 100% z ed, kiedyś nawet spotkałam się z takim terminem jak "uśpione zaburzenia odżywiania".
    Tak czy inaczej, ja będę trzymała za Ciebie kciuki. Wiem jak ważne jest uporanie się z tym problemem i super, że szukasz pomocy u terapeutki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też zaczynam od nowa - z wiarą, że tym razem będzie lepiej. Trzymam kciuki za Ciebie i za plany rowerowe. Rower fajna sprawa - kiedyś potrafiłam przejechać po 60 km bez problemu, a później przyszło więcej obowiązków, brak czasu i systematyczności oraz kontuzja kolana, przez którą muszę bacznie uważać by kolano posłużyło mi do starości. W każdym razie trzymam kciuki za Ciebie!

    OdpowiedzUsuń

20 • Drugi dzień, gdzie efekty?

 Dzisiaj: "Poprawnie" jedzeniowo, normalnie. Na śniadanie zrobiłam przepyszne kanapki z mascarpone i karmelizowanym porem. Ogromni...